ZAGUBIONA
Za minutę zadzwoni budzik. Wykorzystuję jeszcze ostatnie chwile błogiego lenistwa. Czas wstać, wracam do swojego ,,nowego” życia, które wciąż kręci się wokół szkoły. Natłok informacji, prac domowych i kartkówek. Wszystkie dni zaczynają być do siebie podobne. Monotonia i brak wolnego czasu, ciągły pośpiech i pogoń za dobrymi ocenami – szkoła wysysa z nas energię. Ahh…matematyka, moja największa licealna miłość! Spędzam z nią każdą wolna chwilę, poświęcam jej długie godziny. Po co? Chcę, aby odwzajemniła moje uczucia. Za trzy lata, w dniu matury, okaże się, jak bardzo się z nią zżyłam. Nie wybiegajmy jednak aż tak do przodu, to wszystko jeszcze przede mną, wróćmy więc do teraźniejszości.
Nowa szkoła, nowe twarze, nowe istnienia na mojej drodze. Liceum. Czas przełamywania pierwszych lodów, przekraczania barier i wykonywania zadań z pozoru niemożliwych. Setki osób obojętnie przechodzących obok, które niczym nie zwróciły mojej uwagi. Niektóre z nich wysłały mi zaproszenie na facebooku, ale żadna nie powie ,,cześć” na szkolnym korytarzu, dziwne? Czasami wolałabym uniknąć tego całego procesu poznawania , ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Wszyscy szukamy swojego miejsca w tej zabawnej zbieraninie. Codziennie dajemy innym cząstkę siebie, choćby w formie bezinteresownego uśmiechu. Dzięki temu każdy dzień może być ciekawy. Wykażcie coś sami z siebie, nie liczcie, że ktoś zrobi to za was.
Wykorzystajmy mądrze lata w tej szkole, abyśmy opuszczając nasze wymarzone liceum mogli stwierdzić, że było ono miejscem, z którym mamy same dobre wspomnienia, gdzie wiele się nauczyliśmy i do którego będziemy chcieli powracać. Podobno lata liceum są najlepsze, ale czy to prawda? Odpowiedź na to pytanie zostawmy sobie na później, dużo później…poczekajmy aż zdamy maturę!
I choć nie pisałam tego z myślą o sobie, tylko do 'naszej' szkolnej gazetki, to (niestety!) muszę przyznać, że to idealnie do mnie pasuje... to tyle.
poprawka. to po prostu przedstwia moje życie.
snysnysnysnysnysnysen